sobota, 5 września 2015

Ahh te owady/Marek

Na początku sierpnia w słoneczny dzień wybrałem się na trening sprawdzić nową trasę. Jak zawsze bidon ciastko na zagryzkę i oczywiście oruxmaps. Gdy przejechałem przez centrum Kaźmierza w stronę sokolnik niespodziewanie osa. Użądliła mnie prosto w środek górnej wargi, mało brakowało żebym ją jeszcze połkną. Trochę bolało więc zjechałem do pierwszego gospodarstwa gdzie spotkałem 
panią która mi dała od razu wapno i trochę 
octu. Nie wiedziałem że to tak 
spuchnie i tak szybko no cóż kiedyś musiało 
we mnie coś trafić. Po tym jak 
odpocząłem wróciłem do domu.
Podejrzewam że nie jestem pierwszym który miał takie zdarzenie takie życie kolarza nieprzewidywalne. 

wtorek, 19 maja 2015

Kryterium Uliczne w Szamotułach /Paweł

W niedzielę Power Bike Team uczestniczył w Kryterium Ulicznym które odbyło się w naszym rodzinnym mieście, czyli w Szamotułach. Cała baza imprezy miała miejsce przy Hotelu "Maraton".

Tak naprawdę to impreza została zorganizowana głównie dlatego, że co roku odbywa się tu "Mały wyścig pokoju",w którym uczestniczą młodzi kolarze z klubów kolarskich z całej Wielkopolski. Pierwsza edycja miała miejsce cztery lata temu, zatem w tym roku, mogliśmy po ścigać się tu po raz czwarty.


Trasa dla naszej kategorii nie była wymagająca. Liczyła tylko 4 rundy po ok. 3,1 km. Jednak i tak należało wystartować. Szczególnie zależało nam na pokazaniu się z dobrej strony, jako nowo utworzona ona drużyna. Pech chciał, że tylko dwóch z nas - Przemek i ja pojawiliśmy się na starcie. Nie zabrakło też mojego taty, który również podjął rywalizację na tym dystansie.


Do biura zawodów poszedłem przed 10. Następnie wróciłem do domu, żeby zabrać jeszcze kilka rzeczy. Zadzwoniłem do Przemka i zaproponowałem wspólna rozgrzewkę. Przemek się zgodził, dlatego po chwili udałem się do niego i przejechaliśmy się trochę po mieście wykonując liczne przyspieszenia na stojąco jak i w siodle. Do naszej grupki dołączył się również kolega ze szkoły Błażej.




O jedenastej miał nastąpić start, czyli akurat wtedy gdy zjawiliśmy się koło hotelu. Na linii zebrało się ok. 20 osób. Fakt że trochę mało ale za to poziom wytrenowania zawodników był w na prawdę wysoki. W dodatku nikt z naszej drużyny nie posiadał roweru szosowego, tylko górala na oponach o szerokości ponad 2 cale ( tylko ja założyłem do swojego opony 1.75 bez bieżnika), dlatego nie łatwo było utrzymać koło szosowcom.


W końcu usłyszeliśmy wystrzał z pistoletu. Ruszyliśmy. Od razu załapałem się do czołowej grupy.


Na jej początku jechało dwóch Mastersów. Nagle jeden z nich chcąc sprawdzić siłę całego peleton oderwał się od grupy. Za nim pojechał drugi-jego kolega z teamu. Próbowaliśmy utrzymać koło, jednak nie dało rady. Po chwili znowu nas zerwali z koła i już zrobiła się strata ponad 100 m. Tępo jakie nadali nie byliśmy w stanie utrzymać dlatego przez całe 4 okrążenia jechaliśmy grupką czteroosobową. Przez połowę każdej rundy wiatr wiał w twarz dosyć mocno.Niektóre jego podmuchy sprawiały że wytracaliśmy prędkość z ponad 30 km/h do ok. 25 km/h. 








Na ostatnim kółku zawodnicy na szosówkach z jakimi jechałem zerwali mnie z koła. Nie byłem w stanie się utrzymać i do tego jeszcze wiatr w twarz. Chcąc przerzucić na bardziej twarde przełożenie zorientowałem się, że już nie mam co przerzucać i tym sposobem na metę dotarłem zajmując 7 miejsce. Oczywiście nie obyło się bez ostrego finiszu w moim wykonaniu. Przemek dojechał na pozycji a tata został zdublowany pod koniec trzeciego okrążenia i musiał zakończyć wyścig. Mimo to każdy z nas dobrze się bawił, bo przecież na tym cała rzecz polega.



Dystans 12,82 km; czas jazdy 23:06; Vśr. 33,33; Vmax. 50,92; HRśr.-; HRmax. - 
kcal - ( pulsometr odmówił posłuszeństwa )




niedziela, 3 maja 2015

Pierwszy trening po przerwie/ Marek

Dziś objąłem na cel nasz często uczęszczany podjazd 11% w Obornikach, lecz nie chciałem jechać starą trasą. W tym samym kierunku jechali moi rodzice z siostrą ,lecz jeszcze inną drogą. Moja rodzina pierwsza wyjechała około godziny 10.00 ja pół godziny później.Po napełnieniu bidonu i przygotowaniu się wyruszyłem w trasę, kierowałem się na Gąsawy. Pierwszą część drogi miałem rozpisaną na karteczce, jednak jechałem również z chęcią poznania nowych tras i dróg, co mi się udało. Pogoda była bardzo dobra. Słonecznie, 20 stopni, bezchmurnie, do tego lekki wiatr z czego najbardziej się cieszyłem. Po kilkukrotnym pokonaniu podjazdu skontaktowałem się z moją rodzinką i spotkaliśmy się w Wymysłowie niedaleko Obornik gdzie zjadłem kawałek babki i odjechałem.Częściowo wracałem tą samom drogą z czego byłem zadowolony, ponieważ spodobał mi się bardzo ten odcinek.Posiadam profil Velo Hero w którym mam wszystkie treningi i trasy jak i dzisiejszą którą dołączam w linku: http://app.velohero.com/activity/1256040 
A odnośnie nowych fajnych ścieżek znalazłem fajną górkę z wyskokiem.



poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Maraton w Dolsku /Paweł


Wczoraj nasza ekipa w składzie Marek, Przemek i ja udała  się na pierwszy, w tym roku, maraton z cyklu Bikecross Maraton, który tradycyjnie odbył się w Dolsku. Wyścig ten nie należy do trudnych, jednak do łatwych również nie można go zaliczyć.


Zaplanowałem że wyjedziemy razem z tatą z domu o godzinie 7:50 aby dojechać na miejsce ok. godziny 9:00.I tak też się stało. W Dolsku byliśmy o godzinie 9:15. Od razu zobaczyłem Izę i Przemka a po chwili przyjechał Marek poszedłem do biura zawodów aby dokonać rejestracji. Muszę powiedzieć że pogoda nie zapowiadała się dobrze. Było bardzo zimno i wiał wiatr. Jednak to nas nie zniechęciło.


Gdy odebrałem numer startowy poszedłem się przebrać do samochodu. Napełniłem bidony a w tym czasie tata założył numer startowy na mój rower. Pojechałem do Przemka a następnie razem z nim udaliśmy się do Marka w celu wykonania rozgrzewki.



Na rozjazd przed startem pojechaliśmy w stronę rynku w Dolsku czyli tam gdzie miał się odbyć start ostry. Tam skręciliśmy w lewo zgodzie z kierunkiem trasy maratonu i pojechaliśmy zmierzyć się z podjazdem. Nie miał dużego nachylenia ale za to mierzył trochę ponad 1 km. Po pokonaniu górki zawróciliśmy jadąc z powrotem do ośrodka Villa Natura gdzie ulokowana była baza całej imprezy. Resztę czasu, który pozostał do startu spędziliśmy zwiedzając okolicę i na rozciąganie.




O godzinie 11:15 startowali zawodnicy jadący na dystansie MEGA. Postanowiliśmy udać się koło naszego sektora, aby nie stracić dobrej pozycji startowej. Jak to zwykle bywa na maratonach staliśmy w miejscu chyba z pół godziny. Tłok nie pozwalał  dogrzać się, więc mięśnie z racji tego, że był wiatr, nieco ostygły.


O godzinie 11:45 nastąpił start honorowy. jednak jak wszyscy wtajemniczeni wiedzą od razu trzeba ruszyć z kopyta. Tak też zrobiłem. Dzięki temu przebiłem się do czołówki wyścigu, co pomogło mi w dalszej trasie.




Na początek podjazd o długości 1 kilometra i nachyleniu 2,5%. Nie taki zły. Gdy dojechałem do punktu widokowego znajdującego się na 6 kilometrze, musiałem zmierzyć się z jednym z ciekawszych odcinków tego maratonu. Lekko pokręcony zjazd, a następnie po wykonaniu zwrotu o 180° do pokonania był podjazd, gdzie na odcinku 400 m różnica poziomów wynosi 30 m...było co robić. Niestety muszę stwierdzić, że narzuciłem sobie zbyt wysokie tępo, którego nie mogłem utrzymać przy obecnym poziomie wytrenowania i tylko patrzyłem jak mijają nie inni zawodnicy. Na szczęście dogonił mnie pociąg, w którym jechał Marek. Reszta drogi to tylko leśne dukty i asfalt wiec jadąc w grupie trochę sobie odpocząłem. I tak pedałowaliśmy razem aż do ponownego wjazdu na punkt widokowy w Dolsku. Tam straciłem kontakt wzrokowy z Markiem. Potem juz tylko pozostało przejechać wokoło jeziora w Dolsku i czekała na mnie meta.







Wyścig ukończyłem z 127 pozycji w klasyfikacji OPEN oraz na 9 miejscu w kat. M1. Jednak bardziej cieszył mnie czas 1:41:53 co moim zdaniem jest dobrym wynikiem, jak na pierwszy w tym roku maraton. Marek stracił do mnie równe 4 min natomiast Przemek wykręcił czas 2:00:36 jadąc swój debiutancki tego typu wyscig.

Dystans 41,00 km; czas jazdy 1:39:43; Vśr. 25,44; Vmax. 53,36; HRśr.175; HRmax. 192 
kcal 1273







sobota, 28 marca 2015

Wiekopomna chwila.../ Paweł

Przed wczoraj, w czwartek otrzymałem telefon od firmy Skinner z informacją, że nasze stroje team-owe są gotowe do wysyłki. Z tego powodu strasznie się ucieszyłem. Od razu przekazałem tą wiadomość kolegom. Oni również ucieszyli się na tą wiadomość. Po szkole spotkaliśmy się w banku aby zapłacić za zamówienie.

Następnego dnia w piątek, podczas ostatniej lekcji odebrałem telefon od kuriera który powiedział że będzie u mnie w domu za 15 min. Niestety do końca zajęć pozostała ok godzina. Na szczęście mój tata był w domu i odebrał paczkę. Nie mogłem się doczekać aż ją otworzę.

Wróciłem ze szkoły i nawet nie ściągając butów chwyciłem za nóż, aby rozciąć paczkę. Od razu posegregowałem wszystkie komplety. Jednak swój musiałem otworzyć i przymierzyć. Przyznaję że firma Skinner odwaliła kawał dobrej roboty. Stroje leżą bardzo dobrze, jakość również pozostaje na poziomie PRO, wkładka w spodenkach jest na prawdę gruba, solidna i wygodna o czym przekonałem się na dzisiejszym treningu razem z Markiem. Dziękujemy Skinner jesteście super ;) !!!




piątek, 27 marca 2015

Na dobry początek/ Alex

Niestety dopiero dzisiaj przejechałem mój pierwszy rowerowy trening w roku. Jest to spowodowane tym, że trenuje piłkę nożną i bieganie, dlatego nie zawsze starczy czas na wszystko. Do tego dochodzi nauka, której nie brakuje. Chciałem jak najszybciej wejść na swój rower bo mi zdecydowanie tego brakowało. Przerwa zimowa okazała się dla mnie bardzo długa.

Dzisiaj w szkole na każdej lekcji spoglądałem na okno obserwując pogodę. Deszcz wisiał cały dzień w powietrzu. Gdy wróciłem do domu i coś przekąsiłem niebo nadal wyglądało bez zmian. Z racji, że nie padało postanowiłem wyruszyć o godz. 15:00, mając nadzieję na udany przejazd.




Wybrałem jedną z moich ulubionych tras, ze zróżnicowaną nawierzchnią. Trasa prowadziła przez drogi asfaltowe, gruntowe i ścieżki leśne. Podczas jazdy czułem się dobrze, choć były momenty gdzie siły w nogach brakowało. Dlatego jeździ się po to, aby polepszać swoje wymiki i mieć z tego przyjemność.



Korzystałem z aplikacji endomondo.pl przejeżdżając, myśląc że dość solidny jak na początek dystans 24,62 km ze śr. prędkością 26,31 km/h.

środa, 25 marca 2015

To, co lubimy najbardziej czyli podjazdy i wiatr/ Paweł

Dziś, razem z Markiem postanowiliśmy wybrać się do Obornik. Trasa bardzo przyjemna, licząca ok. 50 km idealna na spokojną przejażdżkę. Jednak to co czekało na półmetku ani trochę nie zaliczało się do miejsc gdzie możesz sobie odpocząć. Mianowicie mowa tu o podjeździe liczącym 11% nachylenia.

Wyruszyliśmy z Szamotuł po godzinie 13:00. Nasz trening nie zapowiadał się na spokojny, ponieważ wiatr wiał nam prosto w twarz. Podmuch były na tyle silne aby naszą prędkość zredukować do 22 km/h. Takie zmaganie z żywiołem czekało nas aż do Pamiątkowa, gdzie odbiliśmy w lewo na Lulinek. Z Lulinka do Górki wiatr wiał z boku więc nie było problemu. Do Obornik znowu wiało w twarz. Po drodze udało nam się zaliczyć podjazd w Objezieżu jadąc całkiem przyzwoitym tempem.


Gdy już znaleźliśmy się na miejscu zaproponowałem żebyśmy zmierzyli się z podjazdem 5 razy. Podołałem wyzwaniu podjeżdżając ustaloną liczbę powtórzeń w siodle oraz na stojąco na zmianę. Markowi nie udało się wykonać tego ćwiczenia w całości, więc poczekał na mnie przy sławnej lunecie, gdzie strzeliliśmy sobie fotkę.


Droga powrotna minęła nam super. Muszę jednak powiedzieć że ten podjazd troszeczkę mnie zmęczył dlatego poprosiłem Marka aby nie naciskał tak mocno na pedały. Przed Pamiątkowem wróciły mi siły. Postanowiliśmy że pojedziemy ścieżką rowerową przy drodze na Poznań, z racji lepszej nawierzchni, niż na drodze przez Baborówko. Prędkość sięgała 30 km/h, jednak za bardzo tego  nie odczuwałem. Dopiero od Piaskowa przyspieszyliśmy jadąc 40 km/h do końca ul. Chrobrego.Tam też każdy pojechał do swojego domu.



Dystans 55,81 km; czas jazdy 2:15:09; Vśr. 24,77; Vmax. 53,57; HRśr.149; HRmax. 178

wtorek, 24 marca 2015

Siła musi być/ Paweł

Na dzisiejszym treningu moim głównym celem było wykonanie tempówki na trasie Szamotuły-Pamiątkowo-Szamotuły. Zależało mi na pobiciu rekordu tej trasy, który ustanowiłem w zeszłym roku, ale o tym za chwilę...

Od razu po szkole zjadłem szybko obiad ,odczekałem jakieś pół godzinki, żeby na trasie nie chwyciła kolka i wyruszyłem spokojnie w stronę Gałowa na rozjazd. Dziś miałem na prawdę dobry dzień i nogi kręciły bardzo mocno, co pozwoliło na utrzymanie średniej prędkości na poziomie 28 km/h.
Gdy dojechałem do Śmiłowa skręciłem w stronę Szamotuł i tu niespodzianka- wiatr, którego wcześniej w ogóle nie odczuwałem zaczął wiać prosto we mnie. Zwolniłem nieco żeby utrzymać puls pomiędzy 140-150 uderzeń na minutę. I tak spokojnie przejechałem przez miasto bez wielu stopów na światłach.

W końcu nastał czas rozpoczęcia tempówki. Tradycyjnie zacząłem ją od wjazdu na drogę do Baborówka z Szamotuł. Wiatr przeszkadzał tylko trochę, nie było to zbyt odczuwalne. Gdy minąłem znak z napisem Pamiątkowo stoper pokazał 10:45,0 a średnia prędkość wyniosła ok.31 km/h. Dalej w stronę Szamotuł utrzymywałem równe tempo a od Kąsinowa przyspieszyłem do 40 km/h! Na końcówce nie miałem już siły ale zmusiłem się do sprintu przez ostatnie 200 m.

Ostatecznie czas tempówki wyniósł 0:29:44,3 co jest moim nowym rekordem tej trasy. Jestem zadowolony bo już na początku sezonu wykręciłem taki wynik. Idąc tym śladem może być już tylko coraz lepiej.



Dystans 33,63 km; czas jazdy 1:13:18; Vśr.27,52; Vmax.52,60; HRśr.156; HRmax.182

Trening 24 marca 2015/ Marek



Dziś skończyłem lekcje o 15.00. Wychodząc ze szkoły zobaczyłem jaką piękną pogodę mamy, więc postanowiłem ruszyć w trasę. Po zjedzeniu obiadu i szybkim ogarnięciu o 16.15 wyruszyłem. Wybrałem na dziś zróżnicowaną trasę, trochę terenu trochę asfaltu. Jazda sprawiła mi wiele przyjemności mimo nie dużej odległości.

Za plecami Zalew Radzyny

Korzystam na moim telefonie z aplikacji CycleDroid. Sprawdza mi się już bardzo długo polecam i dodaje wyniki z tej aplikacji.


Dystans 32,24 km; czas jazdy 1:11:32; Vśr. 27,52; Vmax. 43,20


niedziela, 22 marca 2015

Rajd PTTK na powitanie wiosny Part 1&2/ Marek&Paweł

PART 1
Dnia 20 marca w szkole świętowaliśmy dzień wiosny. Wróciliśmy do domu około godziny 14.00  i od razu zabraliśmy się za pakowanie sakw i plecaków na rajd organizowany przez PTTK . Zbiórka była już o 15.30 koło sklepu spożywczego w Śmiłowie. Tam wszyscy się spotkaliśmy, podzieliliśmy na 5-6 osobowe grupy i dostaliśmy zadania. Zabraliśmy się do pracy . Polecenia nie były specjalnie trudne więc szło szybko. W zadaniu nr 6 czekała na nas niespodzianka. Trzeba było się naszukać ponieważ była ona ukryta na tarasie za domem koleżanki z rajdu. Czekał tam na nas pyszny poczęstunek.



Po krótkim odpoczynku powróciliśmy na trasę która biegła przez Ostrolesie, Rudki oraz Szczepankowo. Porobiliśmy dużo fajnych zdjęć.









Nie długo potem dotarliśmy do szkoły podstawowej w Gaju Małym, gdzie mieliśmy nocleg.




Wszyscy bardzo się ucieszyli gdy usłyszeli, że do naszej dyspozycji jest duża sala gimnastyczna.

Korzystaliśmy z sali prawie do 1 w nocy grając w siatkówkę, kosza czy piłkę nożną. Około 1.15 „umyliśmy się” w zlewie szkolnej łazienki po czym wróciliśmy do klasy, w której spaliśmy i tak zakończyliśmy pierwszy dzień rajdu...

PART 2
Następnego dnia pobudka nastąpiła dosyć wcześnie, jak na rajdach bywa, bo już o 6:50. Stało się tak z polecenia naszego opiekuna. On sam jednak na śniadanie przyszedł dużo później. W efekcie szkołę w Gaju małym opuściliśmy dopiero o godzinie 10:00 po zjedzeniu porannego posiłku spakowaniu się i posprzątania bałaganu. Cały „peleton” został podzielony na dwie grupy. Nasza, czyli ta szybsza, otrzymała zaszczytne miano „Grupy Szturmowej”. Wyruszyliśmy w stronę Słopanowa w celu zwiedzenia pięknego, drewnianego kościółka zbudowanego pod koniec XVII w.




 

Niestety nie zastaliśmy Pana kościelnego, który miał nas oprowadzić po tej budowli. W związku z tym ruszyliśmy w stronę Ostroroga, gdzie była meta rajdu. Po drodze minęliśmy miejscowości takie jak Dobrogostowo, Pęckowo i Kluczewo.


Gdy już zajechaliśmy do celu, czyli Zespołu Szkół w Ostrorogu ogarnęło nas lekkie zdziwienie, gdyż nie było nikogo na placu szkolnym. Okazało się, że cała impreza odbywa się wewnątrz budynku. Trochę szkoda, ponieważ pogoda naprawdę była piękna, jak na początek wiosny.
Pan Wlazik jak zawsze zachęcał nas do brania udziału w różnego rodzaju konkursach sprawnościowych i z wiedzy krajoznawczej. Wraz z Markiem dla zabawy postanowiliśmy poskakać na skakance na czas. Jak się później okazało zająłem pierwsze miejsce. Alex zgłosił się do konkursu z wiedzy, jednak nie udało mu się zająć miejsca na podium.



Do Szamotuł wyruszyliśmy ok. godziny 14:00. Jechało się dobrze, a nawet bardzo. Do Śmiłowa na liczniku cały czas pojawiała się prędkość w zakresie od 35 km/h do nawet 45 km/h ! Warto wspomnieć że jechaliśmy w pełnym rynsztunku czyli z sakwami i ciężkimi plecakami. Ale i tak prędkość średnia z całej trasy wyniosła tylko nieco ponad 18 km/h..

Ok. godziny 15:15 w końcu znalazłem się w domu. Z racji tego że nie spaliśmy za dużo w piątkową noc odczuwałem zmęczenie. Rekompensatą tego był zdecydowanie mile spędzony czas z Teamem, jak i innymi koleżankami i kolegami. Mam nadzieje że do końca roku odbędzie się jak najwięcej takich imprez.

czwartek, 19 marca 2015

Dzień sądu pozimowego.../ Paweł

Nastąpił sądny dzień. Podsumowanie całej pracy, jaką wykonałem przez zimę na basenie. A konkretnie mowa o Wielkopolskich Mistrzostwach Młodzieży LZS w Pływaniu, odbywających się co roku w Chodzieży. Tego roku zjechali się tam przedstawiciele z aż 11 powiatów woj. Wielkopolskiego. Reprezentacja naszego powiatu wynosiła 29 osób z szkół podstawowych, gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych.

Zbiórka odbyła się w mojej szkole tj. 1 LO w Szamotułach przy ulicy Jana Pawła II o 8:00. Nasze optymistyczne nastroje sprawiły, że nikt zbytnio nie przejmował się miejscem jakie zajmie oraz jaki wykręci czas tylko wszyscy chcieliśmy dobrej zabawy i sprawdzenia samego siebie.
Podróż do Chodzieży minęła mi bardzo przyjemnie. Miałem okazję aby w końcu przeczytać nowo wydany magazyn "Szosa". Muszę powiedzieć, że jest tam wiele ciekawych artykułów takich jak np. wywiad z Michałem Kwiatkowskim czy Michaelem Matthewsem oraz testy najnowszego sprzętu rowerowego. Gorąco polecam ,gazetka warta uwagi, szczególnie uwagi kolarza.



I tak o godzinie 9:30 dojechaliśmy na pływalnię „Delfin”. Organizatorzy zapowiedzieli, że rozgrzewka w basenie odbędzie się o godzinie 10:00. Nie pozostało nam nic innego jak rozpakować się w szatni a następnie oswoić się z „obcym” basenem. Jak co roku musiałem się uczyć nawrotów z powodu ściany basenowej, która należy chyba do najbardziej śliskich ścian basenowych na pływalniach całego województwa. Masakra. Już przy pierwszej próbie zdarłem sobie lekko skórę na stopie. Jednak, z nabytym doświadczeniem, po kilku próbach doszedłem do wprawy. W całej rozgrzewce przepłynąłem ok. 10 basenów i wykonałem kilka skoków ze słupka.







W planach miałem 3 starty. Pierwszy 100m stylem dowolnym, drugi 50m stylem klasycznym (żabką) i na deser sztafeta 4x50m dowolnym. Jako że startowałem jako Liceum, starty tej kategorii zawsze odbywały się na końcu. Ale to nawet dobrze bo miałem więcej czasu na przygotowanie.
Start na 100m dowolnym wyszedł mi całkiem nieźle, chociaż nie pobiłem swojego rekordu życiowego. Zabrakło ok 1,5sek. Ostatecznie uplasowałem się na 12 pozycji z czasem 1:06,70. Następnie po ok. godzinie popłynąłem 50m klasykiem odnotowując czas 40,78. Nie jestem fanem żaby dlatego nie przejmowałem się słabym wynikiem. Ale pomimo to zająłem miejsce w połowie stawki.Sztafeta wyszła mi chyba najlepiej w całym dniu. Nieoficjalnie pobiłem swoją życiówkę (29,74). Czas jaki zmierzył trener co potwierdzało się z czasem sędziowskim wyniósł 29,03 ! Byłem bardzo zadowolony z takiego postępu. Najlepiej z całego naszego składu wykazali się Michał,Dominika i Marta zajmując odpowiednio 3 miejsce w grzbiecie, kategoria gimnazjum;2 miejsce klasykiem, kategoria liceum;3 miejsce dowolnym, kategoria liceum.Warto wspomnieć że wszyscy medaliści trenują bądź trenowali w klubie PMUKS Orka szamotuły  Po przebraniu się w stołówce czekał tak zwany posiłek regeneracyjny czyli parówka i bułka.

Do domu wyruszyliśmy ok. godziny 15:30. Całą podróż powrotną przespałem, co chyba wyszło mi na dobre, bo byłem dosyć zmęczony.

Jutro ekipę Power Bike czeka 2-dniowy rajd rowerowy na powitanie jesieni organizowany przez PTTK.

PS. Przepraszam za słabej jakości zdjęcia ale robiłem je telefonem ponieważ zapomniałem zabrać aparat.

niedziela, 15 marca 2015

Wyścig przełajowy "Swarzędz-Cross" im. Mariana Kegela/ Przemek

Dzisiaj nasz team uczestniczył w wyścigu przełajowym im. Mariana Kegela . Niestety z z przyczyn od nas niezależnych startowałem tylko ja i Paweł. Mam nadzieję, że w kolejnym wyścigu będziemy  uczestniczyli wszyscy. Była to trzynasta edycja tej imprezy i pierwsza w której uczestniczyłem. Trasa wyścigu położona była nad jeziorem Swarzędzkim. Pogoda, no cóż wczesnowiosenna.



















Razem z tatą i siostrą- Izą, która jest jednocześnie w naszej ekipie człowiekiem od zadań specjalnych, przybyliśmy na miejsce około 10 , odszukaliśmy Pawła. Było to proste, ponieważ widzieliśmy jak wychodził z biura zawodów. Poszedłem się zarejestrować. Otrzymałem numer startowy 36. Później razem z Pawłem poznawaliśmy trasę . Trasa nie była trudna, ani szczególnie wymagająca . Był tylko jeden dość ciężki zjazd. Trzeba było tam szczególnie uważać, aby nie poślizgnąć się na osypujących się piaskach i nie zahaczyć o wystające korzenie. Zjazd kończył się dość ostrym zakrętem, z którego przy większej prędkości bez trudu można było wypaść.W swojej kategorii zająłem 4 pozycje, Paweł w swojej kategorii uplasował się na 2 pozycji. Polecamy portal Pana Piotra Kurka, świetnego znawcy tematyki kolarskiej www.kurek-rowery.pl. Możecie tam przeczytać o wszystkich imprezach rowerowych w Polsce i na świecie oraz wiele innych ciekawostek.